linia

Paczka od Megi

Hej, kilka dni temu listonosz przyniósł mi paczuszkę od jednej z najpiękniejszych dziewczyn na YouTube:) Mówię o Karolinie, lepiej znanej jako Megi z kanału megilounge
Serdecznie polecam jej filmiki. Przesympatyczna dziewczyna, która zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia. W swoich filmikach kilkanaście razy wspominała o naturalnych produktach z firmy Alverde. Kilka tygodni temu poprosiłam ją o przysługę:) Najbardziej zależało mi na olejku, ale Karolina namówiła mnie jeszcze na dwa inne drobiazgi.
Jestem pewna, że znacie część z tych produktów:)
Pomadka do ust z wyciągiem z nagietka. Idelanie, bo wlaśnie skończył się mój Tisane.
Wiecie, że lubię olejek do mycia ciała z Nivea (skończył mi się i znudził), ten z Balea ma bardzo podobne dzialanie i przyjemniejszy zapach. Niestety poczeka na użycie, bo w tym momencie mam coś innego:)
I na koniec olejek do ciała Alverde paczula i czarna pożeczka...mniami
 Producent pisze: Pielęgnujący olejek do ciała zawierający wyciąg z paczuli, czarnej porzeczki, pestek winogron, słonecznika, o świeżym, zmysłowym aromacie intensywnie odżywia i nawilża skórę pozostawiając ją idealnie gładką. Nie posiada konserwantów, silikonów, olejów mineralnych, emulgatorów PEG, oparty na roślinnych składnikach z kontrolowanych upraw. Pojemność opakowania 100 ml.
Użyłam go tylko dwa razy po kąpieli, ale już się zakochałam:))
Podoba mi się idea z pompką i nasz Rossman i olejki Alterra też powinny z niego skorzystać. 
Nie wiem czy produkty Alverde są dostępne w PL, ale możecie poszukać w sieci. Dziewczyny mieszkające przy zachodniej granicy Polski nie powinny mieć problemu z ich znalezieniem. 
Polecam też sprawdzenie olejków Alterra, identyczna ideaologia i ciekawe składy.
Ceny:
Muszę wspomnieć, że Karolina zapakowała wszystko profesjonalnie, kosmetyki przyjechały całe i zdrowe;))
Generalnie nie lubię prosić nikogo o takie przysługi, bo nie chce być dla nikogo ciężarem, ale ostatnio przeprowadziłam kilka takich transakcji i kolejne są w drodze:)) Nie ma jak YT i jego moc:)) 
Pozdrawiam Aga:)) x

Projekt denko

Mini post o wykończonych produktach i ich następcach:
Lirene peeling masaż myjący o soczystym pomarańczowym zapachu. I like. Will buy it again, but not now.
 W kolejce czekją: Soap&Glory Sugar Srush (kupiony w Boots w promocji 3za2, pachnie obłędnie), albo Clarins Tonic Body Polisher (prezent od widzek:), dostałam od dziewczyn paczkę na Mikołaja i zapomniałam Wam pokazać).
Nie wiem na który się zdecydować? co myślicie?
Krem do rąk:
Wykończony do suchej nitki migdałowo-mleczny krem z Phenome. NIESAMOWITY!!!! Każdego ranka jadąc z kumpelą do pracy, mamy rytulał aplikacji kremu do rąk i ten zapach chyba zawsze będzie mi się z nią kojarzył AHHH Chyba jeden z najlepszych kremów jakie miałam dotychczas.
 Ponieważ do Londynu zawitała zima, zastępcą Phenome został krem z Floss Lek, Winter Care. Już nie pachnie oszałamiająco, ale z Martą damy Wam znać, jak się będzie sprawował:))
Żel do mycia buzi: chyba wszystkim dobrze znany Cethapil
 Próbka z BeautyBox, która też już się kończy i po nich przyjdzie kolej na Liz Earle:)
 Balsam do ust Tisane, na 100% kupię ponownie (czekam na paczkę z wersją w sztyfcie)
 Zamieniłam na sztyft z Alverde (mam dzięki pomocy Karoliny link do kanału Megi:)
Suchy szampon z Batiste: tropikalny kokos, zamieniłam na pikantną Divę. Uwielbiam je i niedługo pojawi się film o ich użyciu.
To wszytsko na dziś:)) Jeżeli macie ochotę na konkretniejszą recenzję któregoś z tych produktów, to dajcie mi znać:) pozdrawiam
Agi x



FAQ: Moje ulubione aplikacje na iPhone

Hej, dziś wieczorem kolejny post z serii najcześciej zadawanych pytań. 
Pokaże Wam ulubione aplikacje na telefon. Mój model to iPhone 4s (mam go od tygodnia), wcześniej posiadałam jego starszego brata 4. 
Wszystkie zdjęcia na blogu są zrobione właśnie tym telefonem i do ich edycji używam programów z poniższej listy:
Najbardziej lubię Instagram (darmowa app, która działa cuda). To wlaśnie dzięki niej zdjęcia na blogu wyglądają ciekawiej...(lata 50te, 60te, przyciemniamy, rozjaśniamy, dodajemy ramki, prześwietlenia itp)
 Żeby korzystać z aplikacji, trzeba się zarejestrować i teoretycznie każde ze zmienionych zdjęć jest w sieci, ale możecie je ukryć. Przyklady...
Photosynth to kolejna warta uwagi, można nią zrobić m.in:
Zdjęcia powyżej nie należy do najpiękniejszych, ale w tym momencie nie mam innego:(

Generlanie cała kategoria 'Fotografie' w sklepie z aplikacjami należy do moich ulubionych. Raz na jakiś czas, sprawdzam co w trawie piszczy i często ściągam je wtedy, kiedy są za free:)
Telefon Agusławy nie może się też obejść bez aplikacji takich jak np. zakupy:)) (często z nich nie korzystam)
Uroda: polecam MakeupAlley:) Recenzje praktycznie każdego kosmetyku na rynku, szczególnie przydatna, kiedy jesteśmy w sklepie i chcemy coś kupić, bo akurat ma okazyjną cenę:)


Oprócz tego oczywiście klasyki takie jak:
Twitter (jestem w stałym kontakcie z Wami)
Skype (kontakt z rodzicami)
Facebook (kontakt z przyjaciómi)
eBay (tu trzeba mieć rękę na pulsie:)
PinkPad (coś kobiecego, nasz miesięczyny kalendarzyk)
Latarka (bo nigdy nic nie wiadomo)
Gry (dla dzieciaków i nie tylko)
W kategorii Lifestyle mam też: 
Shazam (słyszycie piosenkę,wpada Wam w ucho i nie wiecie kto ją śpiewa? Przykładacie tel do głośnika i aplikaja wyszukuje Wam autora i tytuł piosenki, nawet da Wam link, gdzie możecie ją kupić) Cool ha
Nie wyobrażam sobie życia bez:
Tube Status (info o londyńskim metrze)
Bus London (rozkład autobusów)
Maps (nie można się zgubić, nie raz uratowała mi skórę)
Weather (czy potrzebuję parasola, czy szalika?)
Kalendarz (synchronizowany z tym z pracy, cud!!) 
No i jedna z najważniejszych to oczywiście moj notatnik, w którym zapisuje wszytsko:)) Plany na kolejne filmiki i posty:)

Jeżeli macię ochotę dowiedzieć się czegoś więcej na temat aplikacji, to piszcie i oczywiście jeżeli Waszym zdaniem brakuje mi czegoś w mojej kolekcji, to czekam na polecenia. 
Serdecznie Was pozdrawiam i do usłyszenia
Agusława



FAQ: Michael Kors, moje zegarki

Hej, 
Muszę na początku zaznaczyć, że poniższy post, nie powstał w celach "chwalipiętych". Powód jest inny...banalny...moje lenistwo. Każdego dnia dostaję wiadomości z zapytaniem o mój zegarek i postanowiłam o nich (tak, bo mam dwa) napisać krótką notkę. 

Miłośniczką czasomierzy jestem od lat. Dziś wspomnę tylko o zegarkach Michela Korsa, ale moja kolekcja ma jeszcze kilka bliskich memu sercu okazów. Raz na rok/dwa dochodzi do niej nowy model. Staram się wybierać klasyki pasujące do różnych strojów i okazji. Pewnego dnia znajdzie się w niej Omega, Tag Heuer i obowiązkowo Cartier (marzenie i miłość). Dobra, przechodzę do sedna:))
Pierwszy zegarek MK dostałam od Gava na urodziny dwa lata temu. Sam wyszedł z inicjatywą, ale z modelem i kolorem musiałam mu trochę pomoć. Ponieważ mój wybraniec nie był dostępny w UK, zamówił mi go z USA (i zapłacił $40 cła!!!)
Model to MK5222, jest wykonany ze złotego metalu (bransoleta  ma matowo-błyszczące ogniwa).
Drugi kupiłam sobie sama:) Przy wyborze, sugerowałam się połączeniem srebrnej i złotej bransolety, która pasuje do praktycznie wszystkiego. Model MK5057 ma perłową tarczę i zamiast liczb zgrabne "diamenciki"
 My babies
Oba są bardzo ciężkie i masywne. Na pewno "czuć je" na nadgarstku. Możecie regulować długość bransolety. MK5222 ma szersze i większe elementy i w tym momencie jest na mnie minimalnie za szeroki, ale jak zdejmę kolejne ogniwa, staje się za ciasny:(
Oba zapianją się w ten sam sposób:

Często pytacie mnie o to, czy się nie przecierają? 
Złoty noszę rzadziej i nie zauważyłam nic oprócz minimalnych zarysowań (specjalnie nie czyściłam czy polerowałam, żebyście mogli szczerze zobaczyć). 
Drugi model noszę każdego dnia i od wewnętrzenj strony widzę większe zużycie. 
Muszę zaznaczyć, że ja w pracy go nie zdejmuję, a robię dużo...mam m.in zajęcia techniki (piłuje, szlifuje, maluję, stukam młotkami itp), gotowanie...chodzenie do lasu i rozdzielanie bijących się nastolatów...(Czy mówiłam, że kocham swoją pracę?)

Najbardziej lubię w nich to, że moim zdaniem super się prezentują. Są praktycznie oprócz kolczyków "perełek", moją jedyną biżuterią i spełniają tę rolę idelanie. Przez połączenie spotrowego stylu (stopera) z elegancją, pasują do wielu stylizacji, od jeansów po sukienki...Każdego dnia dostaje od kogoś na ulicy komplement i zapytanie skąd mam zegarek? 
Wady: Niestety cena:(( Ja miałam szczęście w tej kwestii, bo pierwszy dostałam,a drugi kupiłam za 1/4 ceny sklepowej. 
Czy są jej warte? Wydaje mi się, że tak, zważywszy na fakt, że noszę je codziennie (zawszę tak sobie to kalkuluję). Mam niektore rzeczy, które nie kosztowały dużo, ale noszę je raz na rok i ich cena w stosunku do używalności jest po prostu wysoka:))
Kolejną wadą może być ich rozmiar. Nie polecam ich osobom o bardzo wątkich nadgarstkach, bo można pachając ręką, sobie, albo komuś krzywdę zrobić:)
Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, to śmiało mi je zadawajcie. 
Pozdrawiam 
Agi x

Ps. Sama wymieniam baterię i reguluję rozmiary bransolety:)) Mini zegarmistrz ze mnie:) ekhemm
PS
Ps2. FAQ: Powiedz mi coś o swojej pracy? 
Nie wiem czy na ten temat się coś pojawi...muszę się zastanowić.

Volume Million Lashes Luminizer Mascara For green eyes

Niedawno odpowiadałam na komentarze z filmików sprzed roku i zwróciłam uwagę na swoje rzęsy. Podobały mi się! Teraz też mi się podobają, ale chyba wtedy były bardziej widoczne! Podczas ostatnich zakupów w supermarkecie, odwiedziłam szafę z kosmetykami. Do koszyka najpierw włożyłam tusz z Max Factor 2000 calories, ale po 5 min zmieniłam zdanie i zrobiłam coś, za co siebie nie lubię:( Kupiłam coś pod wpływem impulsu:
Jak to ze mną bywa, już w domu żałowałam i pytałam Was, czy powinnam ją zwrócić? 
Chyba dobrze, że moja ciekawość wygrała i ją zatrzymałam.
Loreal Volume Million Lashes Luminizer Mascara to tusz do rzęs, który podobno ma podkreślać kolor tęczówki (Ja słyszałam o czymś takim jakiś czas temu na jakimś kanale z USA, ale sceptycznie do tego podeszłam).
Do wyboru są 3 kolory: 
do oczu zielonych,
do oczu o piwnej tęczówce 
i dla niebieskookich. 
Trudno mi było zdecydować, która maskara będzie odpowiednia, ponieważ moje oczęta nie mają bliżej określonego odcienia. Na upartego mogłabym się podpasować do każdego z wyżej wymienionych opcji. W końcu zdecydowałam się na ten dla zielonych. 
Klasyczna, duża sylikonowa szczoteczka na której możecie zobaczyć odcień tuszu.
Trochę się przeraziłam, że ten szmaragdowy odcień może podkreślać moje sińce pod oczami, ale na szczęście nie robi tego. A co robi?
Oko bez niczego
 Po:
Z użyciem programu Instagram:

Nie wiem, czy kolor tęczówki mi się jakoś specjalnie zmienił, ale tusz bardzo mi się podoba:) Trzyma się cały dzień i pięknie podkreśla moje rzęsiska;)
Zauważyłam jeszcze, że w przeciweinstwie do straszego brata (klasyczny million volume lashes), ten nie jest tak wilgotny i aplikacja jest bardzo przyjemna. Mam nadzieję, że nie oznacza to przedwczesnego wyschnięcia:)
Probowałyście takich niespodzianek podbijających tęczówkę oka? 
Agusława Was pozdrawia i życzy miłego tygodnia.
kiss kiss

Ostatki wyprzedaży

W sobotę całkiem przypadkiem trafiłam do Zary i tam "zupełnie przypadkiem" znalazłam:
Bluzkę ze złotym zameczkiem na piersi miałyście okazję zobaczyć na jednym z moich ostatnich filmików:
Beżowe buciki na mini koturnie:
 Marzyły mi się czarne, ale ich już nie było:((
Nagrałam Wam też dziś strój dnia z nimi i niedługo będziecie mogli przekonać się jak wygląda na nodze:)
Na sam koniec jedne z najwygodniejszych i idealnych spodni na lato: 
granatowe chinosy
 Będą pasowały do marynarsko-pasiastej bluzki, albo najzwyklejszego białego podkoszulka;)
Każda z powyżej pokazanych rzeczy kosztowała mnie po £9.99 i mam nadzieję, że moje zakupy z wyprzedaży się na nich zakończą:)Trzymajcie za mnie kciuki:) 
Buziaki i do usłyszenia
Agi x


Rozrabiać, czy nie?

W mojej szafce pod zlewem, od miesięcy stoją i czekają na swoją kolej te dwa kosmetyki z Biochemii Urody. 
Myślicie, że warto je rozrobić?
Wiecie, że mam hopla na punkcie włosów i to właśnie dlatego pół roku temu zamówiłam sobie te mleczko z jedwabiem...czekając na zamówinie, zaczęłam używać olejów i nie chciałam mieszać zbyt dużej ilości produktów.
Ostatnio zmieniłam też sposób w jaki dbam o włosy i zastanawiam się, czy warto z tym mleczkiem zaczynać? Używałyście?
To samo ze słynnym puderm bamusowym...
Mam puder sypki z MAC (Pro set powder) i SkinFood (Peach Sake) i żaden z nich nie matuje mojej  buzi na dłużej (SkinFood użyłam w dniu ślubu)...oba wysuszają moją cerę i przy dłuższym stosowaniu powodują wysyp, dlatego tego z BU też się boję! Powinnam?
Uwielbiam ideę kosmetyków robionych w domu i żałuje, że BU nie wysyła za granicę:( 
Z ich asortymentu bardzo przypadł mi hydrolat oczarowy (skończył mi się). Olejek myjący idelanie zmywa KAŻDY makijaż oczu, ale nie wybaczę mu tego, że potem widzę jak przez mgłę:(( Przy dłuższym stosowaniu, też trochę podrażnił mi okolicę oka:(
Trochę zawiodłam się też na peelingu enzymatycznym:( Ile ja do niego miałam podejść??? Nakładałam podczas kąpieli, w czasie kiedy Gav się kąpie też siedzę w łazience w oparach, bo podobno ma lepiej działać i jakoś nie zauważyłam wielkich zmian. A szkoda:( może go źle rozrobiłam? Nie wiem?

Koniecznie muszę zamówić sobie żel hialuronowy (do mieszanki z Uguisu no fun) i co jeszcze polecacie? Napiszcie mi proszę, to pomęczę mamę:) 
Dziękuję
Agi
Ps. Może napiszcie mi też, czego nie polecacie i dlaczego:) dziękuje

Uguisu No Fun, czyli po prostu kupa słowika

Kto mi powie, do czego zdolne są kobiety? Odpowiedź: praktycznie do wszystkiego! 
Ja rok temu skusiłam się na szampon dla konia, link bo podobno miał mi pomóc uzyskać efekt końskiej, bujnej grzywy:) Pomimo, że tyle osób wypowiadało się o nim pozytywnie, u mnie się zupełnie nie sprawdził...jeżeli macie ochotę to przeczytajcie...link

Przyszła kolej na kupę słowika. Tak, dobrze przeczytałyście, chodzi mi o odchody ptaka:)) Spokojnie jeść ich nie będę...I co z niej zrobię? maseczkę na buzię.
 Zanim napiszę o samym produkcie, to muszę Wam to powiedzieć...
Kilka miesicy temu, jeden z przypadkowych widzów napisał mi w "przemiłym komentarzu", że wyglądam jak kupa! Rozbawiło mnie to stwiedzenie i wspomniałam o tym na Twiterze...a tam dziewczyny mówiły mi o tym, że pewnie myślał wlaśnie o kupie słowika, bo jest bardzo droga. Of course:))

Wracjąc do tematu: Po obejrzeniu fimu Agi link, skusiłam się:) Uguisu no fun zamówiłam na ebay i przyszło w przeciągu tygodnia:) To nie jest "zwykła kupa", bo pochodzi, aż z Japonii. Ktoś ma ładny charakter pisma:)
 Nie ma jak torebka z HelloKitty:)
Niepozorne pudełeczko z instrukcją osługi w oczywistym języku:
 Jakieś pytania?
Chyba jeszcze nie wytłumaczylam fenomenu tego beżowego proszku, prawda? 
Odchody tego ptaka były stosowane od wieków m.in przez aktorów Kabuki i gejsze do zmywania makijażu (głownymi składnikami ciężkiego, białego makijażu był cynk i ołów, sprawcy poważnych chorób skóry i podrażnień). Japoński sekret piękna zawiera naturlane enzymy, guaninę (podstawowy składnik budujący kwasy nukleinowe(DNA i RNA), który cerę pięknie rozjaśnia i odmładza (nadaje jej perłowy blask). Działanie produktu, jest porównywalne do mini peelingu chemicznego, z tym, że nie występuję zaczerwienienie i podrażnienie buzi.
Słowki żyją na specjalnych farmach i są karmione organicznymi ziarnami. Kupa jest zbierana, poddawana działaniu promieniowania UV (pozbywamy się bakterii) i na koniec się ją suszy. Dzięki specjalnej diecie ptaków, kontrolowaniu środowiska w którym żyją i procesu oczyszczania, Uguisu no fun powinien być bezpieczny dla każdej cery. 
 W Europie usłyszeliśmy o nim, po tym jak Victoria Beckham przynała się do jego stosowania i magicznego wpływu na jej cerę:)Wyleczył jej trądzik. Mikstura odchodów nałożona na twarz w salonie kosmetycznym, kosztuje £135! 
Mój domowy salon:
Zmieszałam go z ciepłą wodą i nałożyłam na umytą buzię w formie maseczki na 15min.
Zapach jest moim zdaniem bardzo podobny do peelingu enzymatycznego z BU. Oczywiśćie na działanie muszę jeszcze poczekać. Po pierwszym razie buzia jest gładka i to tyle! Planuję go nakładać raz w tygodniu jako maseczkę. Czytałam, że dziewczyny mieszają go z zelem hialurynowym. Ja takowego kwasu nie posiadam, ale chyba pomęczę mamę z zamówieniem z BU:)Wiecie, gdzie mogę go znaleźć w UK?
Oczywiśćie będę Was powiadamiać o efektach...Mi chyba zależy najbardziej na oczyszczeniu buzi i zlikwidowaniu zaczerwienień (kolejene właściwości, o których wcześniej nie wspomniałam;) 

Czy myślicie, że zwariowałam? Czy też z chęcią wypróbowałybście kultową kupkę? 
 Pozdrawiam 
Agi
Ps. Słyszałam też o maseczce odżywczej na włosy, gdzie głównym składnikiem jest sperma byka:)))Na dziś chyba sobie podaruję, ale może kiedyś :))