Już za kilka dni na moim kanale pojawi się film z gigantycznym projektem denko. Produkcja będzie długa i jakmiś cudem kawalek w którym pokazywałam wykończone maskary się nie nagrał. Postanowiłam, że pokażę Wam je tu.
The Fantastic Four, czyli na dywaniku wystąpią:
Christian Dior Diorshow New Look Mascara
Benefit BADgal lash mascara
Clinique High Impact Mascara
Lancôme Hypnôse Star Mascara
Każdy z pokazanych przeze mnie tuszy był dodatkiem promocyjnym czy to do magazynów, czy też można było je odbierać się na stanowisku danej marki. Jak mini opakowania skusiły mnie do zakupu pełnowymiarowej wersji?
Zaraz się przekonacie;)
Jak widzicie na załączonym obrazku każda z nich ma inną szczoteczkę i jak się pewnie domyślacie efekty na rzęsach też są rożne.
Najmniej zachwycił mnie tusz od Diora. Ładnie rozdzielał rzęsy, ale po dosłownie kilku godzinach osypywał i kruszył się okrutnie. Obraziłam się na niego i więcej do niego nie wrócę
Drugi w kolejności do opisu jest "zły"gal i jego gigantyczna szczota. To już drugie opakowanie i każde z nich było inne. Jeden pięknie podkęcał, pogrubiał i dawał rzęsom efekt wow, a drugi był suchy i do niczego. Domyślam się, że raz trafił mi się "świeżak", a za drugim razem miałam mniej szczęścia i dostałam suchego dziadka. Nie wiem czy do niej wrócę, chyba raczej nie...
Trzecia na liście jest propozycja od Clinique. Na początku byłam bardzo zadowolona z działania tej klasycznej szczoteczki. Rzęsy były rozdzielone i delikatnie podkreślone. Idelany tusz do codziennego użytku. Odstąpiłam też jeden egzemplarz siostrze i ta była już mniej zadowlona. Jej zdaniem z rzęsami nie robił zuepłnie nic. Po prostu był. Jeżeli macie ładne rzęsy i nie szukacie efektów teatralnych to powinniście być z niego zadowolone.
Na końcu kolejki, ale wcale nie do mojego serca jest tusz Lancome. Moim zdaniem zdecydowanie najlepszy z całej czwórki. Używało mi się go niezmiernie przyjemnie i mini opakowanie starczyło na długie miesiące (miałam go od wakacji i używałam codziennie). Byłam zadowolona z działania wygodnej szczotki i tego jaki efekt dawał na rzęsach. Nie kruszył się, ładnie je podkręcał i dwie warstwy dawały wieczorowy efekt. Mam jeszcze jedno mini opakowanie i na pewno będę używała go z ogromną przyjemnością.
Póki co od sierpnia (dostałam ją w prezencie urodzinowym) czekała na mnie Helena. Zerkałam na nią nieśmiało i uśmiechałyśmy się do siebie zalotnie.
Mam nadzieję, że zalotne spojrzenie będzie mi towarzyszyło każdego dnia z nią:) Już się nie mogę doczekać pierwszego starcia.
Miałyście do czynienia z osobnikami z powyższych obrazków? Jeżeli tak, to jestem bardzo ciekawa Waszego zdania na ich temat.
Pozdrawiam
Agi
PS. Zdaję sobie z tego sprawę, że istotnym czynnikiem określającym jakość wystąpinia powyższych maskar mogą być ich mini opakowania. No ale skoro miały zachęcić nas do zakupu ich pełnowymiarowych sióstr, to nie do końca im to wyszło:)
Nie stosowałam powyższych, ale jak do tej pory moje serce skradł Max Factor 2000 calories, i mimo prób z innymi maskarami cały czas do niego wracam :)
OdpowiedzUsuńojj ja też! miałam kiedyś i DiorShow, i Hypnose z Lancome, a jednak ten jest moim hitem! nie ma drugiego tak trwałego i o tak efektownym działaniu tuszu :)
UsuńZ powyższych używałam jedynie Diora i Clinique. Dior - pełnowymiarówka - totalnie mnie zwiódł. Skleja rzęsy u nasady, nie wydłuża, dzięki niemu wyglądam, jakbym miała gołe oko. Chcąc jakoś wykorzystać fakt, że kosztował ponad 140zł(opakowanie z miniaturową miniaturką cieni)używam go jako zagęszczacz do tuszu Estee Lauder Symptuos coś tam coś tam. Chociaż Estee świetnie radzi sobie sama, to Dior nadaje jej ostatecznego szlifu. Jednakowoż uważam, że wymyślanie akcji ratunkowej dla tuszu Diora za 140zł to jest po prostu przesada i proszę państwa - szanujmy się! Nigdy więcej go nie kupię, tym bardziej, że Dior Show również mnie zawiódł. Wysechł po 2 miesiącach i był dużo gorszy od miniaturowej wersji.
OdpowiedzUsuńCo do biednego Clinique. To firmy mam sentyment, bo kupiłam u nich pierwszy selektywny tusz w życiu. Dobry był. High Impact też daje radę, ale musi najpierw trochę podeschnąć i na pewno nie zrobi efektu WOW. Szczytem jego możliwości - na moich przeciętnie grubych i długich rzęsach - jest przyzwoite i w miarę trwałe wykończenie makijażu dziennego.
Na koniec dodam, że L'Oreal złamał moje serce. Po latach kupiłam tusz Lash Architect pamiętając go jako wybitny. Otóż rozmazuje się i przeciętnie pogrubia. Albo moje wymagania od liceum się zmieniły, albo tusz znacznie pogorszył swoją jakość.
Rozpisałam się, wybacz :)
Pozdrawiam
Jaki jest Twoj obecny ulubieniec? Ja największy efekt wow przeżyalam w ogólniaku, kiedy pierwszy raz pomalowałam rzęsy...to było coś od maxfactor. Stare dobre czasy:)
UsuńObecnie stawiam na Estee Lauder i ten tusz http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=26033
UsuńJest trwały, szczoteczka ładnie rozczesuje rzęsy, które są pogrubione, wydłużone i podkręcone. Najlepszą konsystencję osiąga około 2 miesiąca codziennego używania. Podejrzewam, że wystarczy mi na jakieś 4 miesiące - w porównaniu z Diorem czy Lancome to ponad dwa razu dłużej.
Pozdrawiam
Popieram , dawalam tuszom diora szanse juz kilkakrotnie ale każda jego wersja jest dla mnie okropna ! Na początku jest super , ale po kilku uzyciach tak gestnieje ze nie ma szans ładnie wystylizowac rzes ,bubel i to drogi !
UsuńNatomiast tusze od Heleny R. sa mega cudne :) polecam szczególnie "królowa" lub "koronke" .
U mnie swietnie tez sie sprawują tusze chanel i E lauder .
Z Clinique u mnie jak u Twojej siostry - po prostu był, lekko ciemniejsze rzęsy, ani nie pogrubił, ani nie podkręcił, Bad Gal na początku był za to świetny ale wysuszył się w tempie ekspresowym pozostawiając tylko wspomnienia :) Chyba nigdy nie znajdę tuszu idealnego :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńOj na pewno coś się znajdzie:))
UsuńZ powyzszych uzywalam tylko Clinique i nie bardzo mi sie podobal, za to moja Mama byla zadowolona. Mialam w rekach ten sam zestaw z Helenka i kurcze jednak go odlozylam spowrotem na polke.... ale bede niedlugo podrozowac i rozgladne sie na lotnisku , moze trafi sie w dobrej cenie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Cypru, dzis u nas pogoda typowo angielska zieeeew;)
Podoba mi się na wielka szczoteczka <3
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu używałam Clinique i na początku byłam bardzo zadowolona z efektu jednak okazało się, że od niego bardzo bolą mnie oczy (na początku myślałam, że to wina zmęczenia) - musiał mieć jakiś składnik, który totalnie mi nie odpowiadał.
OdpowiedzUsuńUżywałam również Dior Show i przez pierwszy miesiąc efekt był WOW, a potem tusz wysechł.
Obecnie moim numerem jeden jest Urban Decay Multi Benefit Mascara, którą gorąco wszystkim polecam :)
Pozdrawiam :)
Zużyłam kilka opakowań tego Clinique. Rzeczywiście jest delikatny, aby osiągnąć jakikolwiek efekt używam bazy z Estee Lauder. Wtedy jest super :)
OdpowiedzUsuńMiałam Clinique,który zawsze oddaję siostrze,bo tak jak pisałaś,nadaje się do pięknych rzęs(takie posiada moja Sis),u mnie po kilku warstwach dopiero było widać,że nałożyłam maskarę :)
OdpowiedzUsuńMam też próbkę Hypnose Star,jest OK,nie powala,jednak moim nr jeden od lat jest zwykła Hypnose z Lancome i inne górnopółkowe maskary jej jeszcze nie przebiły :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDla mnie ulubieńcem jest Diorshow Iconic! Miałam kilka opakowań, ani razu się nie kruszył, nie osypywał, wytrzymywał cały dzień i niekiedy noc (wstyd sie przyznać, ale parę razy zdarzyło mi się nie zmyć makijażu) i starczał na długo. Drugi ulubiony to MxFactor Masterpiece. Natomiast jeżeli chodzi o Helenę, to też kiedyś strasznie się na nią "napaliłam" ale bardzo się zawiodłam. Mam nadzieję, że na Twoich rzęsach spisze się lepiej! :)
OdpowiedzUsuńMasz racje, Aga, ten tusz Diora jest po prostu beznadziejny! Osypuje sie po 2 h, zostawia "ksero"na gornej powiece.
OdpowiedzUsuńMiałam pełnowymiarowego Clinica High Impact Maskara. Rzeczywiście nie było to jakieś wow, ale nawet byłam zadowolona. Najgorsze było to, że fajnie było na początku, dosyć szybko tusz zaczął się osypywać i była panda.Ja wszechobecnie powtarzam, że moje rzęsy podbił Bourjois Volume Glamour Max Definition z silikonową szczotką.fajnie bo producent pomyślał o tych, co lubią zwykłe szczotki i jest też w takiej wersji, i cenowo się nie umywa do HR :)
OdpowiedzUsuńTu chyba raczej nie chodzi o zachętę, ale o to by magazyn się sprzedał. Gdyż miałam Diora w wersji pełnowymiarowej i był rewelacyjny. Bad gal pierwsza próbka była rewelacyjna, a druga odbija mi się na dolnej powiece po paru godzinach. Clinique nie miałam wiec nic nie mogę powiedzieć na ten temat. Z Lancome również byłam zadowolona, ale żeby zachwycał to nie. Tusz który ja mogę polecić to MAC Opulash Mascara Volume efekt wieczorowy murowany. I jeszcze jedna o której musze nadpomnieć to Kobo Velvet Brown Mascara. Niestety z limitowanki z zeszłego roku. Piękny efekt i kolor. Minusik po paru godzinach lekko się osypuje. A teraz zamawiam z Orflame Beauty Wonder Lash Mascara w kolorze Prune (fiolecik, ale bardzo delikatny koleżanka zachwalała szczoteczke i kupuje go regularnie, więc i ja się skuszę-tak pod choinkę sama dla siebie, no i w promocji jest ;D) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa nie jestem jakoś szczególnie wymagająca, co do tuszy. Często kupuję akurat taki, jaki znajdę w pepco w cenie promocyjnej :) chociaż dostałam raz tusz z no.7 dla wrażliwych oczu i był taki nijaki, nie robił z moimi rzęsami dosłownie nic:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, przygotowałam propozycje świątecznych upominków do dla niej/niego/dziecka do 20 zł :)
Miałam Diora pełnowymiarówkę, ale w niebieskim kolorze. Nakładałam jako bazę pod inny tusz, bo dobrze wyglądały prześwity niebieskiego i podkreślały moją tęczówkę. Clinique testuję aktualnie i raz jestem zadowolona, raz nie. Właściwie to zadowolona byłam, kiedy moje rzęsy były w lepszej formie, a teraz niestety jest z nimi gorzej i tusz radzi sobie mniej lepiej. Więc w przypadku Clinique jest tak jak napisałam, dobry dla długich rzęs. Miałam parę lat temu miniaturkę Lancôme i skradła moje serce tak jak i Twoje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i małpkę :)
Świetny blog.
OdpowiedzUsuńFajny, ciekawy post.
Podoba mi się.;)
Zapraszam do mnie:
flushebrry.blogspot.com
Zaobserwuj i skomentuj - odwdzięczę się ;)
U mnie tylko BADgal czeka na swoją kolej. No i Helenka kusiła mnie bardzo, ale ostatnio mascara Gosh'a robi furorę na blogach. Mam jeszcze trochę czasu zanim się na którąś zdecyduję;)
OdpowiedzUsuńJuż wypatruję za filmem;)
OdpowiedzUsuńJa obecnie testuję tusz od chanel i jakoś nie jestem do niego przekonana, myślę że raczej nie kupię go ponownie.
Miałam Clinique i nie narzekałam, ot taki zwyczajny na dzień, ale od kilku lat moim KWC jest właśnie Helenka, nie zamienię jej już na żaden inny
OdpowiedzUsuńHej, tak sobie śledzę Twój blog i bardzo mi się spodobał :) Wpadnij do mnie :* http://beciaisme.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA dla mnie clinique jest jedynym ratunkiem - mam niesamowicie wrazliwe oczy i on jako jedyny ich nie pordaznia. Jestem tez zadowolona z ich najnowszej maskary ;)
OdpowiedzUsuńOj, zazdroszczę Helenki :))
OdpowiedzUsuńJa nie używałam żadnego z tych tuszy..
Benefit ma ciekawa szczoteczke ;)
OdpowiedzUsuńMam z promocji z Douglasa mini-tusz Clinique, ale nie jestem z niego w pełni zadowolona. W sumie mogę zgodzić się z Twoją siostrą, że po prostu jest. Wielkich rzeczy niestety nie robi, ładnie rozdziela rzęsy, przyciemnia - ale ja wolę (nawet na co dzień) mieć trochę bardziej pokreślone oczy, niż tak "no-make up" :). Za to mam (już drugą) mini wersję Estee Lauder Sumptuous i ten tusz mogę jak najbardziej polecić, dla moich oczek jest po prostu wymarzony!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
mi tez najbardziej przypadl do gustu ten z lancome, nie odbija mi sie na policzkach jak sie usmiecham, ladnie podkresla rzesy, potem clinique ladnie rozdziela i pogrubia, a benefit porazka, rozmazywal sie strasznie, aczkolwiek ladnie podkrecal
OdpowiedzUsuńtez mam miniaturke tego Benefita i jestem ciekawa, bo takie szczoty lubie :) ... z diorowymi tuszami przestalam sie kiedys lubic a lancomowe, to u mnie po prostu tragedia O.o
OdpowiedzUsuńna szczescie mam moje dwa ukochane... czyli pytona od helenki na codzien i singuliera od ysl jak chce mocno podkreslic rzesy :D
Ja również nie miałam do czynienia z żadną z tych maskar. Chociaż nie powiem, gdybym miała możliwość zakupy takiej mini (bo na pełnowymiarowy produkt to raczej nie byłoby mnie stać) to z pewnością bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńNatomiast z czystym sercem mogę polecić Colossal Volum Express (wodoodporna wersja). Skradł moje serce i od jakiś trzech lat, co trzy/cztery miesiące zakupuję nowego :) Pięknie rozdziela, utrzymuje podkręcenie zalotki i co najważniejsze- pogrubia. Ale według mnie każda z nas musi przetestować wiele maskar zanim trafi na tę jedyną, dopasowaną do jej potrzeb (i oczywiście musi się nauczyć nią posługiwać ;) )
Tak jak "W życiu trzeba pocałować wiele żab, – zanim trafi się na prawdziwego księcia." :))
UsuńMiałam pełnowymiarową Helenkę, taką jak Ty, kiedy jeszcze kosmetyki tej firmy były dostępne w PL. Kochałam ją miłością płomienną, czyniła z moimi rzęsami cuda (nie są one zbyt długie i gęste, dwie warstwy wystarczały, aby uczynić efekt pięknych firanek. Boleję niezmiernie, że nie mogę jej już dostać i że jej cena też jest dosyć wygórowana :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko z śnieżnej Polski :)
niezły denkowiec jeśli chodzi o tusze :)
OdpowiedzUsuńNajpierw Ci poslodze, ze uwielbiam Twoje filmiki, bloga, wydajesz sie mega sympatyczna osoba :-) A jezeli chodzi o tusze to zwykle uzywam Clinique, a z tych z wyzszej półki moge polecic Divinore Guerlaina. Z tych tanich tuszy straszne rozczarowal mnie Maybeline, majacy niby dawac efekt sztucznych rzes, rzeczywiscie ladnie podkresla rzesy, niestety mimo ze mama wersje wodoodporna non stop mam efekt pandy, za to wieczorem mega ciezko sie go pozbyc.
OdpowiedzUsuńMam ta panterkę helenki i jestem nią oczarowana, ale chętnie wyprubuję pytonka bo słyszałam o nim wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńJa mam maskarę z Clinique również w wersji mini:) dostałam ją pod koniec sierpnia
OdpowiedzUsuńw Sephorze. Jak dotąd sprawdza się super i nadal jest w stanie używalności, dodałam do niej ostatnio kropelkę Duraline.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do nas.
Kasia z beauty-kaa.blogspot.com
Chciałabym wypróbować tą maskarę z Benefit ale niestety cena zawsze mnie odstrasza! :( no ale nigdy nie mów nigdy!:D
OdpowiedzUsuńZ tych, które pokazałaś, mam i używam próbkę Clinique, którą dostałam w Douglasie. Jest fajna, daje taki delikatny i naturalny efekt. Co dla mnie ważne, nie osypuje się. Do codziennego użytku nie potrzebuje niczego więcej :) Ale na pełnowymiarową wersję bym się nie zdecydowała - za droga.
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną maskarą, do której zawsze wracam, jest FALSE LASH EFFECT FUSION Volume&Length z MaxFactor.
Pozdrawiam gorąco :)
Moja także. Zawsze do niej wracam:)
Usuń:))
Usuńuśmiała się z tego "suchego dziadka" ))
OdpowiedzUsuńmam bad gal i też uważam że jest okropnie okropny
OdpowiedzUsuńclinique jest boski i go uwielbiam
na szczęście została mi jeszcze jedna mini wersja
ale ciekawa jestem helenki
już się nie mogę doczekać recenzji
Cześć Agnieszko. Ostatnio anulowało mi subskrypcję Twojego kanału na YouTube i nie mogę z powrotem jej włączyć;/ Nie wiem dlaczego tak się stało. Mogłaś moje konto zablokować, ale absolutnie nie mam pojęcia dlaczego miałabyś to robić;) Proszę Cię o kontakt i jakąś porade w tej sprawie. Pozdrawiam światecznie:)
OdpowiedzUsuńkiedyś dostałam w prezencie tą z Lancome, byłam bardzo zadowolona, służyła mi naprawdę długo :) Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńJa miałam przyjemność testować Clinique. Ponieważ moje żesy są w miare długie i gęste nie trudno jest spowodować tuszem ładny efekt :)
OdpowiedzUsuńJakim aparatem robisz zdjęcia, że wychodzą takie przejrzyste??:D
OdpowiedzUsuńwow, Helena jest naprawdę niezła!
OdpowiedzUsuńUzywam Heleny od ok. 2 lat - jest rewelacyjna- nie skleja rzes, super rozczesuje. U mnie bez problemu trzyma sie caly dzien. Polecam!
OdpowiedzUsuńJa uzywam LOREAL LASHES-volume millions extra black. Pamietam kiedys kupiłam i sie zakochałam to juz moje 5 opakowanie. Naprawe wspanialy nie umiem sie przenies na cos innego chodz chciałabym wypróbowac ten lancome, mam podkład z tej firmy i jestem zadowolona.Mysle,ze sie skusze bo mamy promocje teraz w ICE PARIS - 40% a ten z LOREALA polecam!! nie wiem jak inne z tej serii ale ten czarno-złoty jest cudowny,dostaje bardzo duzo pozytywnych komentarzy na temat moich oczów:)
OdpowiedzUsuńPiękna Helena :) Kiedyś w muzeum pod Sukiennicami usłyszałam, że Helena Rubinstein pochodziła z Krakowa i wyjechała do Australii w XIX w. ze słoiczkiem ziołowego kremu, zrobionego wg domowej receptury.. Siła jakości! :) Podoba mi się Twoja cierpliwość w oczekiwaniu na wypróbowanie zestawu. Ja wciąż poszukuję tej jedynej maskary, unikam m.in. aluminium w składzie, lubię, gdy ma właściwości pielęgnujące i dobrze się spisuje - trudne do osiągnięcia, alem cierpliwa :)
OdpowiedzUsuńMiałam już sposobność uzywać HR:) i dlatego cieszę się że i Ty na nią trafiłaś:) jest fenomenatlna! oczekuję obecnie jkiejś fajnej promocji na nią bo to mój nr 1 w tuszach! Nadminię tylko, że jej tuszów do rzes używam od kilku dobrych lat... w mojej rodzinie przewinęly się niezliczone egzemplarze i naprawdę śmiało polecam ci tę HR lash queen! świetnie radziła sobie z pogrubieniem i podkręceniem moich długoch rzęs, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńraz kupilam clinique i zgadzam sie z Twoja siostra ;p "z rzesami nie robil nic, tylko byl" ;d
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cie ! ;d zapraszam do mnie na nowego bloga, o nieco innej tematyce ;d
Czekam na recenzję Helenki. Zastanawiam się nad jej kupnem, ale nie wiem czy jest warta swojej ceny.
OdpowiedzUsuńJa byłam bardzo zadowolona z maskary od Clinique, ale moje rzęsy są gęste i dość długie, więc nie wymagam mocnego podkreślenia. Podobało mi się, że się nie osypywała i wytrzymywała cały dzień na swoim miejscu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i Twoją Fasolkę ;)
Gosia
U mnie Clinique High Impact Mascara robił niezłą robotę! Koleżanka zapytała czemu na co dzień noszę sztuczne rzęsy, to też chyba uzależnione jest od rodzaju "owłosienia ocznego", jakie posiadamy:)))
OdpowiedzUsuńA ja znowu nienawidzę tego tuszu, bo daje taki naturalny wygląd jakby rzęsy były w ogóle nie pomalowane... Co człowiek - to inna opinia ;-)
UsuńAga,polecam Ci Benefit "They're real",nie jest tani,ale sprawdza sie i rzeczywiscie zalozenia producenta sie przekladaaj na rzeczywistosc,buziaki
OdpowiedzUsuńzuzylam kilka opakowan high impact bylam bardzo zadowolona rzesy byly ladnie podkrecone i wydluzone. Mam otwarta helenke panetrke ale nie przepadam za nia trzeba sie namachac zeby byl jakikolwiek efekt niz tylko ciemne rzesy. Teraz mam hyonose star i polubilysmy sie. Ogolnie nie lubie tuszy diora, najlepiej wspominam klasyczna hipnose, virtuose lub drama. Precious cels byla kiepsciutka. Nie probowalam jeszcze doll eyes. Teraz w kolejce czeka helenka z koronka mam nadzieje, ze spisze sie lepiej niz panterka.
OdpowiedzUsuńta z benefitu troche mnie kusi :D
OdpowiedzUsuń