Wczorajsze poźne popołudnie spędziłam na delektowaniu się ojczyjstą strawą, żeby potem rozruszać najedzony brzuch dawką dobrego humoru.
Spotkanie ze znajomymi rozpoczęliśmy od Restauracji Tatra:
Ja skusiłam się na treściwy żurek i gołąbeczki (bo w domu mam lenia na przygotowanie swoich).
Pychota!!
Na deser nie było już miejsca i czasu, bo czekali na nas chłopaki z kabaretu.
Ani Mru Mru wystąpili w londyńskim POSK-u w którym, aż wstyd się przynać, nigdy wcześniej nie byłam. Miejsca na balkoniku w pierwszym rzędzie zapewniły idelne widoki...Szkoda tylko, że taka mała jestem, bo przez pół przedstawienia musiałam siedzieć na brzegu krzesła, bo nie widziałam sceny:) No ale niektórzy mówią, że małe jest piękne hahah
Nie jestem specjalistą/krytykiem kabaretowym, ale chciałaym tylko powiedzieć, że początek przestawienia był ok. Show trwało prawie dwie godziny i moim zdaniem druga połowa była znacznie ciekawsza i śmieszniejsza. Pod koniec zaczęłam płakać (oczywiście ze śmiechu) i brzuch mnie rozbolał od wstrząsów.
To ciekawe doświadczenie, zobaczyć chłopaków dosłownie kilka metrów od siebie. Wcześniej miałam okazję oglądać panów tylko na ekranie TV. Podczas przedstawienia wyczułam pozytywną więź pomiędzy nami. Michał (który dla mnie na zawsze zostanie Tofikiem) kilka razy nie mógł powstrzymać się od szczerego śmiechu. Uwielbiam ich za spontaniczność.
To był udany wieczór.
Niedziela zapowiada się intensywnie, ale mam nadzieję, że wieczorem uda się mi zacząć regenerować siły na przyszły tydzień.
Jaki Wam mija weekend?
Pozdrawiam
Agi xxx
ja ich uwielbiam :) miałam okazję widziec ich na żywo i są to nie zapomniane chwile :) Tofik rules! :) :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię chłopaków. Dla mnie najlepszy skecz to ten, o otwarciu supermarketu. Halo Mietku, halo Władku ;)
OdpowiedzUsuńAga super, że dokarmiasz dzidziusia polskim jedzonkiem :)
Mój weekend mija średnio ;/ Zepsuł nam się samochód akurat jak mieliśmy jechać z młodym do przychodni bo coś długo jest przeziębiony. Ale za dwie godzinki wybywam z koleżanką na śniadanie na mieście :D Mam nadzieję, że się poprawi.
Pozdrawiam gorąco.
Ojej...mam nadzieje, że auto się szybko naprawi i maluch lepiej się czuję...jakiś wirus w powietrzu lata:(
UsuńDzięki za miłe słowa. Okazało się, że mały ma jakiegoś wirusa ale już na wykończeniu. Uff... :)
UsuńOjej uwielbiam ich! To mój ulubiony kabaret!:)
OdpowiedzUsuńoooo moi ulubieńcy:D mowa tu o ani mru mru i goląbkach:D
OdpowiedzUsuńhahah mamy podobne gusta
UsuńJakie długie, opisowe nazwy na znane nam potrawy:P
OdpowiedzUsuńMój weekend bardziej stresujący niż obfitujący w odpoczynek, oby dzisiejszy dzień to zmienił.
Mam nadzieję, że było lepiej niż w sobotę...u mnie też intenstwnie...już nawet się tym tak mocno nie przejmuję:)
Usuńo to ostatnie zdjęcie to jeden z moich ulubionych skeczy :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że dzień miło spędzony i bardzo "po polsku" ;) lubię ani mru mru... i gołąbki też :D
OdpowiedzUsuńGołąbki były wczoraj :) A dzisiaj dokończyć tylko pakowanie walizki i jedziemy do Polski :) Nie mogę się doczekać kiedy będę już w swoim domu :D
OdpowiedzUsuńSzczęśliwej podróży
UsuńAni Mru Mru - genialni są:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Ani Mru Mru! :) bardzo fajny blog.. a jedzonko wygląda smakowicie! zapraszam do mnie obserwuje! :)
OdpowiedzUsuńAle pyszności ;))
OdpowiedzUsuńhttp://antoninawieczorek.pl/
OdpowiedzUsuńach gołąbki ;)
OdpowiedzUsuńAgnieszko ile masz wzrostu zawsze mnie to ciekawiło ale jakoś nie miałam odwagi zapytać ;)
164 w porywach 165
UsuńJuz to pisalam i u Nissiax, zazdroszcze Wam , ze macie dostep do polskiej kultury. Niestety na Cyprze zadni polscy artysci sie nie pojawiaja... no chyba ze tylko na plazowanie;)
OdpowiedzUsuńto z plaży ich i na scenę;))
Usuńmój ulubiony kabaret , byli w mojej małej mieścince z czego jestem bardzo zadowolona pamiętam że brzuch mnie bolał przez pare dni :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten kabaret:) Zawsze mnie bawią:P A tej restauracji nie znam ale ja w Londynie rzadko jadam na mieście:)
OdpowiedzUsuńja też za często nie odwiedzam restauracji, ale raz na jakiś czas robimy takie wypady. POlecam z całego serca
UsuńUwielbiam gołąbki :) Szczególnie te od mojej babci :) Ani Mru Mru też bardzo lubię i chciałabym się kiedyś wybrać i zobaczyć ich na żywo
OdpowiedzUsuńJa także miałam okazje oglądać ich na żywo, tak jak mówisz czuć te pozytywną więź. Weseli są :)) POzdrawiam Was :)
OdpowiedzUsuńWczoraj oglądałam ich w TV :D Ale na żywo muszą robić większe wrażenie ^^
OdpowiedzUsuńJeeej tak bardzo Ci zazdroszczę! Kocham Ani mru mru :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście miałaś polski wieczór :) Ani mru mru to jedyny kabaret który miałam okazję oglądać na żywo i do dziś mam banana na buzi :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich :D
OdpowiedzUsuńGołąbki miałam w czwartek - pychota! Ale strasznego smaka mi narobiłaś na żurek!!! Chyba już wiem co dzisiaj będzie na obiad :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Szkoda, że nie zrobilam zdjęcia, bo był smakowity...gęsty, sycący...pychota
UsuńUwielbiam Ani mru mru ! Są genialni ! :)
OdpowiedzUsuńObserwuję + zapraszam [nowy post] :
http://soifverte.blogspot.com/2012/10/59-recenzja-bandi-kojacy-balsam-do-ciaa.html#comment-form
Kiedyś Ani Mru Mru byli moimi ulubieńcami jeśli chodzi o kabarety, potem niestety wypadali coraz słabiej... Obecnie u mnie na pierwszym miejscu wśród kabaretów jest Kabaret Hrabi.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci spokojnej niedzieli i pozdrawiam cieplutko! :)
Ja jestem do tyłu z kabareatmi...nie mam PL TV:( ale w PL zawsze nadrabiam
Usuńnajlepszy kabaret na świecie! aż sama nabrałam ochoty na gołąbki :)
OdpowiedzUsuńchłopaki maja turne po świecie:) -sa świetni :)jesli nie najlepsi na chwile obecna :):)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten kabaret ;D
OdpowiedzUsuńSuper. Śmiech to zdrowie, dotlenienie i endorfiny ;) Do tego jeszcze od Naszych :)Podoba mi sie minimalistyczna scenografia. Pamiętam, siedziałam kiedyś na podobnym miejscu w operze i początkowo psuło mi to humor, ale jeśli przedstawienie jest udane, zapomina się o tych niedogodnościach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam gołąbki :) Właśnie dzisiaj miałam na obiad. Moja mama robi rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńA kabarety bardzo lubię oglądać :)
Czy jest szansa na gołączka na lunch dla Agusławy na jutro?
UsuńAga, spróbuj w Tatrze papryczkę nadziewaną kaszą... niebo w gębie! Desery mają równie pyszne;)
OdpowiedzUsuńNa pewno spróuję...a na deser nie było już czasu:((
Usuńjak ja wam zazdroszcze tych kabaretow na zywo.u nas w brukseli tylko jakies sredniej jakosc koncerty polskich grup...pfff
OdpowiedzUsuńGołąbki kocham! Szczególnie na włoskiej kapuście. Ani Mru Mru moim zdaniem kiedyś było lepsze, teraz mniej mnie śmieszą. Ale też przyznam, że nie jestem za bardzo na bieżąco. Za to polecam Hrabi. Uwielbiam ich!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ani Mru Mru ! Są najlepsi.;)
OdpowiedzUsuńnarobilas mi smaka tymi golabkami! palce lizac!
OdpowiedzUsuńświetnie mija weekend, dzięki :) zaowocował spacerkiem i nowym postem na blogu, zapraszam do zajrzenia :) pozdrawiam Aguś.
OdpowiedzUsuńAni Mru Mru odwiedzili rowniez Norwegie 3 tyg temu :) brzuch bolal ze smiechu :D
OdpowiedzUsuńA ja się dzisiaj minełam z panem Michałem w drzwiach restauracji w centrum ;)
OdpowiedzUsuńPoważnie? Chłopaki się bujają po Londynie hahah pozdrawiam
UsuńI gdyby nie Twój post to bym prawdopodobnie tak szybko go nie rozpoznała ;)
UsuńTofik nie wydurniaj sie, normalnie idz :D ... uwielbiam hehe :D
OdpowiedzUsuńpierozka bym zjadla :)
Jestem wielką fanką gołąbków i pewnie też bym to wybrała (i pewnie z tych samych powodów ;p). Co do kabaretów - ogólnie nie przepadam, ale może warto zobaczyć na żywo :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania
www.hallomania.blogspot.com
Super, również ich lubię, chociaż mam innych faworytów:))
OdpowiedzUsuńpoza tym uwielbiam gołąbki nad życie:)))
OdpowiedzUsuńWOW, i love your blog so much! please remember to visit our fashion site: www.ringsandtings.com xx
OdpowiedzUsuńAni Mru Mru sa genialni !! uwielbiam ich oglądać...mogłabym codziennie ich wysłuchiwać :D na żywo dając występy też fajnie być na każdym mimo iż ten sam, ale zawsze inne reakcje ;}
OdpowiedzUsuńDobra tez jest 'Neonówka' :}
Uwielbiam kabaret Ani Mru Mru a w szczególności "Toffika"! Kocham go miłością bezwarunkową i bezgraniczną, uwielbiaj jego sceniczne miny i sposób w jaki gra :)
OdpowiedzUsuńmusilo byc naprawde swietnie :) golabki uwielbiam :P chlopakow tez lubie :D
OdpowiedzUsuńjesli chodzi o żurek to najlepszy śląski :) taki prawdziwy slaski pychotka uwielbiam ;) a ani mru mru ostatnio troche spadlo w moim rankingu jeszcze uwielbiam śmiech Katarzyny Pakosinskiej ktora wystepowala z Kabaretem Moralnego Niepokoju szkoda ze juz nie wystepuje :P bo doprowadzala mnie do bolu brzucha :) super ze za granicą mozesz zakosztowac troche polski :)
OdpowiedzUsuń