Dziś cała szkoła, w której pracuje, miała okazję spędzić ranek i południe na świeżym powietrzu. Raz na jakiś czas organizujemy dzień sportu. Impreza odbywa się w zaprzyjaźnionym kompleksie spotowym.
Pogoda nie była najgorsza, bo nie padało, ale wiatr dał się we znaki i było po prosto zimno:) Nie mogę uwierzyć, że jeszcze tydzień temu termometr pokazywał 30〫☼.
Nie widać tego na zdjęciu, ale tam w oddali jest miejsce do skoku w wzwyż.
Kilka miesięcy temu, pierwszy raz spróbowałam tego sportu i udało mi się nie zwalić tyczki:)) Nawet nie wiecie jaka byłam z siebie dumna.
Ten dzień jest dla dzieciaków, ale ja Mrs G, nie mogłam tak stać z boku i brałam czynny udział w każdej dyscypilnie:)) Skok w dał, rzut młotem, oszczepem...to tylko kilka z konkurencji, przy których bawiliśmy się wyśmienicie.
W tym roku potrzebowaliśmy fotografa i Agusława wyrwała się od razu. O lustrzance marze od lat.
Miałam okazję "bawić" się Nikonem D90 (należy do kolegi i czułam jego presję i oczy na sobie cały czas).
Patrzcie, ile guzików haha
Napstrykałam 600 sztuk, ale niestety nie mogę Wam ich pokazać:(( Niedługo pojawią się na stronie szkoły i może wtedy... Bardzo bym chciała, żebyście poznali moich podopiecznych.
Korzystając z okazji, że mówię o sporcie chciałam wam polecić jeden produkt na ewentualne kontuzje. Chodząc na siłownie i uprawiając sporty, bardzo często nie trudno o siniaki. Ja na swojej skórze piszczeli wypróbowałam świętną maść z arniki, nagietka i wyciągu z kasztanowca.
Kupiłam ją w Polsce na kilkanaście złotych i okazała się zbawieniem. Przyspiesza gojenie stłuczeń i siniaki dosłownie znikają w kilka dni:)
Pomimo tego, że dziś zmarzłam śmiertelnie to na pewno był to jeden z najfajniejszych dni w pracy. Od śmiechu bolał mnie brzuch.
Zaraz przygotuję Wam kolejny post, o tym jak relaksuje się po tak intensywnym dniu.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko marzyć o aparacie i obiecuje sobię, że będę pogłębiać tajemnice fotografii. Czasami boje się, że mi życia nie wystarczy na wszytskie moje postanowienia:)
Całuje was i miłego weekendu.
Aga
xoxo
Mam Nikona D90 i sprawdza się nieźle :)
OdpowiedzUsuńwow, super pozytywny post,założę się, że dzieciaki mają z Tobą super :) czekam na post o relaksie :) buziaki
OdpowiedzUsuńPolecam Nikona D90, podobno nie jest jakiś mega profesjonalny ale mnie wystarcza bo nie mam wielkich umiejętności do fotografowania :)
OdpowiedzUsuńTaki dzień sportu dla dzieciaków to fantastyczna sprawa, powinno się je robić często, żeby potem uniknąć wielu schorzeń fizycznych.
Buziaki;*
Jesteś nauczycielką:)? Też używałam tej maści jak spadłam ze schodów i miałam ogromnego siniaka na nodze:)
OdpowiedzUsuńKochana, na pewno jesteś fantastyczną nauczycielką. Każdy Twój post jest pełen życia i radości! Twoi podopieczni muszą Cie uwielbiać.
OdpowiedzUsuńDzieciaki z pewnością Cię uwielbiają. Z chęcią wypróbuję tą maść. W mojej szkole sportowej niezwykle się przyda, bo u mnie łatwo o kontuzje. ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno jesteś świetną nauczycielką :)
OdpowiedzUsuńJa Cię uwielbiam zarówno czytać jak i oglądać, naprawdę sprawiasz, że od razu mam dobry humor. Żeby było więcej ludzi takich jak Ty to by się od razu lepiej żyło :D
Szkoda że nie wiedziałam o tej maści wcześniej, w poprzedniej pracy przynajmniej co drugi dzień przynosiłam nowy ślad na piszczeli do domu, bo się obijałam o każdy mebel... :(
OdpowiedzUsuńNo, ale teraz pracuję w domu, więc nawet w nocy po omacku znajdę wszystko i bez bólu! ;)
pamiętam jak byłam w podstawówce i miałam problem z bolącymi kolanami, wtedy smarowałam się tą maścią co wieczór i mi przeszło:) od tamtej pory, a minęło już ok 15 lat miałam może 2 razy takie momenty, że mnie ponownie bolały, ale i tak tylko przez chwilę:)
OdpowiedzUsuń